Uważnie obejrzałem zdjęcie mężczyzny, po czym odłożyłem je na stół i upiłem łyk alkoholu.
- Może widziałem, może nie- zmierzyłem ją wzrokiem i uśmiechnąłem się krzywo- A po kiego ci to wiedzieć?- tym razem ona wzruszyła ramionami, odetchnąłem głęboko- Czemu przychodzisz z tym akurat do mnie? Jest kilku innych ludzi w tym barze, nie uważasz?- rozglądnąłem się, ale cała reszta przeważnie mężczyzn wyglądała na imbecyli- Racja sami deb.ile. Więc co to ma wspólnego ze mną?
- Jeszcze nie wiem. Ale może mieć coś wspólnego z twoim oddziałem- powiedziała i oparła się krzyżując ręce na klatce piersiowej
- A niby co może mieć mój oddział do jakiegoś typa?
- To, iż mężczyzna nie żyje i przy jego zwłokach znaleziono maskę jednego z twoich- właśnie kończone alko uwięzło mi w gardle, z trudem to przełknąłem ale już z opanowaniem spojrzałem jej głęboko w oczy
- A tak w ogóle to kim pani jest, pani...
- Stark- powiedziała- Pomagam komendantowi w rozwiązaniu zagadki- kiwnąłem głową
- W takim wypadku powinnaś wiedzieć, iż nie tylko mój oddział używa tych masek. Używają ich wszyscy nieśmiertelni. Jestem pewien niewinności moich podopiecznych gdyż wiem o wszystkim co robią i z kim mają problemy. Jeśli jednak chce pani się upewnić co do czystości moich ludzi spotkamy się tu jutro o tej samej porze. Ja porozmawiam z oddziałem i dowiem się wszystkiego. Pasuje?
- Jak najbardziej- uśmiechnęła się kobieta
- Croop, tak swoją drogą. A teraz sory ale muszę się zbierać- chwyciłem za szklankę kobiety i opróżniłem ją do dna- Widać było, że ci nie smakowało a szkoda żeby się zmarnowało- wyszczerzyłem się i wyszedłem
Po kilkunastu minutach byłem w naszej bazie. Oczywiście nie byłbym sobą gdybym wszedł nie robiąc hałasu. Zrobiłem im ostrą rozgrzewkę i poranne ćwiczenia a następnie wszystkich ustawiłem pod ścianą. Dopiero teraz zauważyłem brak Alice.
- No żeż...gdzie ona znowu jest?- wrzasnąłem wściekły- Jak znowu zrobiła sobie urlop to jej ukręcę łeb a potem przelecę... jednak w odwrotnej kolejności. Macie tu stać i nawet nie drgnąć.
Wyszedłem z głównej sali i poszedłem szukać dziewczyny. Sprawdziłem sypialnie, kuchnie, magazyn, zbrojownie, sale ćwiczeń, siłownię i garaże. Nawet kibel a jej nigdzie nie było. Wróciłem do chłopaków z trzema piwami i usiadłem przed nimi na krześle. Wyciągnąłem nogi i zacząłem pić.
- Czy łaskawie ktoś mi powie gdzie podziewa się nasza szanowna Cień?- cisza- Nikt? to będę pytał po kolei. Żartuję, jak mi nie powiecie w ciągu pięciu minut to was skatuję- w tym momencie wystąpił, a właściwie został wypchnięty Zac- Słucham. Masz coś ciekawego do wniesienia w tej sprawie?
- Wczoraj wyszła i nie wróciła- aż się podniosłem przewracając krzesło
- Masz mnie za kretyna?- złapałem go za kark i pochyliłem do przodu, po czym zacząłem drzeć się mu do ucha- Czy masz mnie psia krewa za kretyna?! Tyle to sam widzę!- rzuciłem nim o podłogę a ten zarył niefortunnie nosem w podłogę i prawdopodobnie go rozwalił. Chodziłem po pokoju w te i z powrotem. Chłopak miał na tyle oleju w głowie, że się nie podniósł.
- Chyba go szef za ostro potraktował- mruknął któryś z odważniejszych, no ręce mi opadły
- Ja się z wami przekręcę! Jeszcze ktoś chce wypowiedzieć się w tej sprawie?- podrapałem się po głowie już spokojniejszy- Wstawaj blondasie albo ja cie podniosę- warknąłem, a chłopak się podniósł i wyprężył jak struna. Z jego nosa ciekła krew. Taka piękna. Pociągnąłem kolejny duży łyk alkoholu
- Powiedziała, że idzie załatwić swoje sprawy- mruknął ten od nosa
- I widzisz młody nie można było tak od razu- złapałem jego twarz w dłonie i przyjrzałem się wyrządzonym szkodom- Riki skocz po apteczkę. No młody, przeżyjesz- klepnąłem chłopaka w ramię- Zajmijcie się sobą a jak wróci nasza...- przerwałem gdyż drzwi do naszej kryjówki się otworzyły a w nich stanęła zguba. Przeleciała po nas wszystkich wzrokiem i zatrzymała się na mnie- Witaj księżniczko. Choć zająłem ci miejsce- wskazałem na krzesło i odpaliłem papierosa.
- Co ty znowu zrobiłeś dupku?- rzuciła swoją torbę i szybkim krokiem podeszła do Zaca oglądając jego twarz. Ja postanowiłem w tym czasie sprawdzić jej torebkę i bez skrupułów zacząłem w niej grzebać. Nie dowiedziałem się niczego nowego poza tym, że jak sprawdzasz dziewczynie torebkę ona wyrywa ci papierosa z gęby i dostajesz po mordzie z prawego sierpowego. Tak tego jeszcze nie doświadczyłem a przynajmniej nie od niej. W pokoju zapanowała cisza. Z dzikim i pełnym satysfakcji uśmiechem zacząłem się przyglądać Alice.
- Posadź swój cudowny tyłek którym zajmę się potem, na tamtym krześle- mruknąłem ze znudzeniem, odpaliłem nowego papierosa i stanąłem przodem do chłopaków zostawiając dziewczynę za plecami- Alice, kochanie bijesz jak baba, zobacz jak to powinno wyglądać- wysłałem jej wredne spojrzenie i wróciłem do chłopaków, złapałem pierwszego lepszego za mundur i wyciągnąłem przed szereg- No młody teraz jest twoja chwila. Przywal mi z całej siły
- Co?- nie dowierzał własnym uszom- Szef to chyba jest pijany
- Ewentualnie delikatnie nie trzeźwy- poprawiłem go i zaciągnąłem się porządnie. Widząc zakłopotanie chłopaka postanowiłem go trochę popchnąć do przody- Dasz mi w gębę, przewrócisz i skopiesz. To nie takie trudne, uwierz
- Nie każ mi tego robić- westchnąłem i zmierzyłem go wzrokiem
- Pamiętasz swoją siostrę? Była taka ostra w łóżku- młody wiele nie myśląc rzucił się na mnie
Najpierw dostałem po twarzy, następnie poleciała seria w brzuch i ogólnie w głowę. Kiedy zobaczył, że dalej stoję a jego ataki nie są aż takie skuteczne jak by chciał kopną mnie w sam środek klatki piersiowej tak, że poleciałem na drewniany stolik który roztrzaskał się pod moim ciężarem. Na koniec jeszcze mnie skopał jak psa. Jeszcze chwila i bym zaczął szczekać. Kiedy w końcu chłopcy go odciągnęli a on sam się uspokoił mogłem wreszcie odetchnąć. Usiadłem oszołomiony i cały poobijany. Tu leciała krew, rozwalona warga a tu będzie dość duży siniak. Wstałem lekko chwiejnie i podszedłem do Cień która cały czas z satysfakcją patrzyła jak mnie lano. Otworzyłem butelkę zębem i wziąłem kilka łyków
- Widzisz piękna, tak to się robi. Podejdź no tu chłopie- poklepałem go po ramieniu- Chu,jowo ale bojowo. A jeśli chodzi o twoją siostrę, żartowałem. Widziałem ją raz w życiu a ona tak czy inaczej mnie nienawidzi. Jedyna osobą która mnie nienawidzi a poszedłbym z nią łóżka jest w tym pokoju. Tak czy inaczej dobra robota- uśmiechnąłem się i odesłałem go do szeregu- A teraz skoro wszyscy się dzisiaj czegoś nauczyliśmy przejdę do celu naszego spotkania. Jakaś białowłosa laska oskarża jednego z nas o zabicie jakiegoś typa. Pokazać swoje maski- pokazali je wszyscy poza Alice- Gdzie twoja maska?
- Gdzieś mi się zgubiła- odpowiedziała łaskawie i obdarzyła mnie zimnym spojrzeniem
- Nie wierze w to- osunąłem się na ziemię i pociągnąłem kolejny haust piwa- Jak... gdzie ją zgubiłaś? Kiedy?- zacząłem się w nią intensywnie wpatrywać
- Z tydzień temu. Chyba na jakiejś akcji
- Załatwimy ci nową maskę, o to się nie martw. Teraz Alice zajmij się Zacem, ja spadam- gdy stałem przy drzwiach dziewczyna złapała mnie za łokieć. Zgromiłem ją wzrokiem- Czego chcesz?
- No bo wiesz... czuję się... Trzeba coś zrobić z twoimi obrażeniami- nie patrzyła na mnie
- Nic mi nie będzie. To co chcę, żebyś dla mnie zrobiła na pewno ci się nie spodoba- spojrzałem znacząco na jej biust- po prostu zajmij się chłopakami. Ja idę do baru
- Dupek- warknęła i się odwróciła, ostatni raz spojrzałem na jej siedzenie i wyszedłem z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Uwielbiam uświadamiać ją gdzie jej miejsce- mruknąłem do siebie wsiadając na motor- A teraz się w spokoju napiję. Ale mnie pookładał- wytarłem krew z wargi i odpaliłem silnik.
<Rita?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz