czwartek, 28 stycznia 2016

od Natashy - CD Christophera

Obudziło ją tępe łupanie pod czaszką, jakby uzbrojony po zęby szwadron komandosów głośno i niestrudzenie dobijał się do drzwi jej świadomości. Światło uparcie wdzierające się pod jej powieki było kłująco jaskrawe, i jeszcze zanim je uniosła ból, którym pulsowała jej cała głowa, tylko się nasilił.
Czuła się jakby miała kaca. I to takiego porządnego.
- Jasna cholera - jęknęła, otwierając oczy i natychmiast z powrotem je zamykając. Skrzywiła się w paskudnym grymasie osoby oślepionej zbyt intensywnym blaskiem słońca, ciskającego jej swoimi rażącymi promieniami prosto w twarz. - Jasna kurwa cholera.
Pod plecami czuła chropowatą, twardą powierzchnię asfaltu. A może płyt chodnikowych? Właściwie nie to było teraz najważniejsze, bo w obu przypadkach leżała na ziemi, co, bądź co bądź, zgadzało się z prawdą. Przesunęła dłonią po brudnym gruncie, odruchowo poszukując czegoś, czym mogłaby bronić się przed potencjalnym napastnikiem - broni palnej, noża, metalowego pręta, łomu, cegły, starej butelki, większego odłamka szkła, czegokolwiek.
Jedyne, na co trafiły jej palce, to więcej chropowatej powierzchni. Natasha zaklęła bezgłośnie pod nosem. Łupanie w głowie nieco zelżało, ale wciąż miała wrażenie, że mózg obija jej się o wewnętrzne ściany czaszki. Była osłabiona, nie miała pojęcia gdzie jest ani co się dzieje, a do tego oficjalnie stała się w stu procentach bezbronna. Cudownie. Po prostu cudownie.
Niepewnie zaryzykowała ponowne uniesienie powiek. Przez chwilę pozwalała oczom przyzwyczajać się do światła. Potem usiadła, wolno i ostrożnie, trzymając się za obolałą głowę. Przesunęła palcami po boku twarzy i natrafiła na krew. Delikatnie obmacała skroń. Och, świetnie. I do tego jakimś cudem zdołała się skaleczyć. Może nie poważnie, może drobna rana, nie krwawiąca już praktycznie w ogóle, nie zasługiwała na jej uwagę, ale fakt pozostawał faktem - nie miała pojęcia jakim cudem się jej nabawiła.
Jej wzrok padł na skuloną pod jedną ze ścian wąskiego, brudnego zaułka postać zastępcy. Natasha zmarszczyła brwi i wstała chwiejnie. Świat wokół zawirował, podskoczył, rozmazał się i wyostrzył, a w końcu ustabilizował w pozycji pionowej. Ból w głowie nasilił się nieco, ale tylko na parę sekund; uczucie podobne do zaciskania się i rozluźniania obolałego mięśnia nie należało do najprzyjemniejszych, ale szybko zniknęło. Kobieta przez parę chwil musiała przytrzymywać się ściany. Boże w niebiosach, jak ona nienawidziła słabości. Szczególnie swojej własnej. Nie okazywała jej, nawet kiedy zostawała sam na sam ze sobą, bo właśnie tego ją nauczono.
A już tym bardziej nie okazywała jej przy kimś.
Ucisk w okolicy kostek przypomniał jej o szpilkach. Po chwili operowania wciąż nieco nieporadnymi palcami, uwolniła nogi z niewygodnych butów i łapiąc je dwoma palcami za cienkie paseczki, na które były zapinane, zbliżyła się z pewną ostrożnością do Christophera. Asfalt kłuł ją w gołe stopy, ale obawiała się, że w obecnym stanie na obcasach nie dałaby rady przejść nawet trzech kroków.
- Powinniśmy się stąd zabrać - rzuciła, czujnym spojrzeniem mierząc wylot zaułka w którym wylądowali. Jej zmysły wracały do normy, umysł na powrót zaczynał funkcjonować szybko i płynnie, gotowy do działania pod presją czasu i niebezpieczeństwa. Mięśnie drżały lekko, wciąż odrobinę ospałe, ale przygotowane do ewentualnej walki.
Mężczyzna wydawał się być bardziej zainteresowany głaskaniem zmutowanych myszy i mruczeniem do siebie oksymoronów niż słuchaniem, co Natasha do niego mówi. Westchnęła ciężko, trącając go trzymanymi w dłoni butami w ramię.
- Nie mamy pewności że na nas nie polują - dodała, zerkając nerwowo przez ramię kiedy za jej plecami dał się słyszeć brzęk metalu. Okazało się że to jednak tylko bezpański kot zrzucił pokrywę ze starego kosza na śmieci. - Mam z tyłu głowy guza wielkości kasztana, jedyną bronią jaką dysponujemy są moje szpilki, a ty jesteś kompletnie bezużyteczny w stresujących sytuacjach. Mów gdzie mieszkasz, i błagam, skup się choć trochę bo inaczej oboje wylądujemy w kostnicy.


<Chciałam tu wstawić gifa, ale zachowam go sobie na później, darling. ;3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz