piątek, 29 stycznia 2016

od Christophera - CD Rity

Niezwykle często zdarzało się Cunninghamowi zabłądzić w klinicznie czystych trzewiach siedziby OSWE. Wystarczyło jedynie wyjść cichaczem z gabinetu zapominając założyć drobną słuchawkę i już wszelaki ślad po mężczyźnie zanikał. Sekretarka zaś, zbyt pochłonięta papierami najczęściej w ogóle nie rejestrowała powyższych incydentów i pracowała dalej jak gdyby nigdy nic. Tak więc spuszczone ze smyczy zagubienie Christophera mogło spokojnie przez z góry nieokreślony okres czasu hasać gdzie tylko chciało.
Tamtego dnia nie było żadnych ustępstw. Wszystko zgodnie z niewypowiadanym planem.
Dźwięk miękkich kroków mężczyzny odbijał się echem od białych ścian. Spotykani po drodze donikąd ludzie wytrzeszczali ze zdziwienia oczy i rzucali w wir pracy niczym dzikie zwierzęta, pamiętając o przerażających skłonnościach Cunninghama. Christopher uśmiechał się sam do siebie omiatając lekką mgiełką swoich myśli, podatne mózgi podwładnych. Z gracją zaszczepiał idee, myśli, czy nawet niewinne wspomnienia.
Nagle coś przykuło uwagę mężczyzny.
Trzy kompletnie różne typy umysłów. Karierowicz, biurokrata i ktoś zupełnie obojętnie nastawiony do całego zajścia.
Christopher jak zwykle niewiele zastanawiając się nad swoimi działaniami gwałtownie otworzył drzwi teatralnym gestem. Spojrzały na niego trzy pary zdziwionych oczu.
- Ufam, że gonitwa poszła po waszej myśli.- Cunningham wskazał palcem na sufit.- Zanosi się na deszcz.
Młodszy z mężczyzn doskoczył gwałtownie do Christophera.
- Wszystko w porządku? Może mogę jakoś pomóc? Albo...
Łysiejący biurokrata przejechał po twarzy pomarszczoną dłonią, po czym machną nią niczym od niechcenia.
- Stark, odprowadź Pana Cunninghama do gabinetu, a ty Russel siadaj natychmiast.- Wysoki brunet zawiedziony odsuną się od Zastępcy i obrzucił morderczym spojrzeniem przechodzącą obok kobietę.
- "Ten błazen był zbyt mądry aby śmiać się z innych. Zbyt mądry czyli smutny, więc śmiali się z niego..".- wyrecytował Christopher, po czym w podskokach opuścił pomieszczenie.
________

Minęło sporo czasu nim Stark i Cunningham dotarli do właściwego skrzydła budynku. Być może to przez to, że mężczyzna zaczepiał po drodze kogo się dało i wypytywał o różowy atrament.
Kiedy jednak znaleźli się zaledwie dwa kroki od gabinetu Christophera, ten zrobił gwałtowny w tył zwrot i wparował do biura Luki. Ignorując zdezorientowaną sekretarkę i ciągnąc za sobą zupełnie wyrwaną z kontekstu myśli, Ritę, otworzył kolejne drzwi.
Cornis siedział za dużym mahoniowym biurkiem i przeglądał olbrzymi stos dokumentów.
- Zjadłbym herbatę brzoskwiniową.- Christopher uśmiechną się do Luki, który zdziwiony wstał z krzesła i staną obok Rity.
- Mogę wam jakoś pomóc?
Cunningham poklepał bratersko Corinsa po ramieniu.
- Radzę rozwiązać krzyżówkę. Powodzenia- nie czekając dłużej Christopher wyszedł z pokoju, jednak wychynął jeszcze zza framugi by coś dodać.- Ciekawie ze sobą wyglądacie.


- "... Tylko Króla Starego miał za równego sobie. Stary Król go rozumiał, więc wyśmiewał Króla."- recytował Cunningham wracając do gabinetu.

<Rita? Luka? Oddaję pałeczkę. c: >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz