piątek, 29 stycznia 2016

od Christophera - CD Natashy

- Mieszkam? Gdzie mieszkam? Wiesz, że ziemia krąży wokół słońca? Nie umiem wyznaczyć pięciu stron świata, bo nie widać księżyca.- Christopher miękkim gestem podniósł jedną z myszy i położył sobie na ramieniu.- Kupiłem znaczek za...
Nim Doktor Lewis zdążyła jednak skomentować dziwaczną odpowiedz mężczyzny, rozległ się pisk opon i donośne głosy wypełniły uliczkę. Trzaskanie drzwiami, odbezpieczanie broni, rzucanie przekleństw. Christopher poczuł się wyjątkowo nieswojo. Burzowa chmura kłopotów nadciągała nad wyraz szybko. Kule miały przybrać formę piorunów, a krew, lodowatego deszczu. 
Myszy jakby rozumiejąc powagę sytuacji, cicho zapiszczały.
- Nie wygląda mi to na nocny spacerek. Trzeba się zmyć zanim nas rozpoznają- kobieta chwyciła Cunninghama pod ramię i razem wybiegli z ciemnej uliczki.
________

Oddech wiązł w gardle, nogi paliły ze zmęczenia, serce waliło jak szalone, opętane myślą rychłego końca. Szli tak od godziny wciąż słysząc za sobą odgłosy łapczywej pogoni. Christopher widział, że kobieta ledwo ciągnie. Potykała się co chwilę i zataczała, jakby była pijana. Szaleńcze myśli mężczyzny, których główne siły skupiły się na przypominaniu wczorajszego meczu, niczym lekka mgiełka omiatały Doktor Lewis.
Niezwykle ospały zdrowy rozsądek delikatnie popychał Cunninghama by ten pomógł kobiecie, ale sygnały te zostały brutalnie stłumione przez myśli o kolorowym szkle. 
Niespodziewanie rozległo się żarłoczne ujadanie psów.
- No to już po nas...- szepnęła rudowłosa oglądając się za siebie.
Nim jednak wściekłe zwierzęta zdążyły pojawić się w polu widzenia uciekinierów, Christopher pchnięty nieznaną mu siłą, wciągną kobietę do jakiegoś budynku. Zaraz po przekroczeniu progu Cunningham potknął się jednak o własne nogi i wpadł wraz z Doktor Lewis w górę starych kartonów. Drzwi zamknęły się za nimi z cichym jękiem.
Mężczyzna próbował jakoś wyjść z sytuacji, ale w efekcie kompletnie zaplątał się w fioletowy materiał.
- Uh... zabieraj ze mnie te nogi...
Christopher próbował jakoś odpowiedzieć Doktor Lewis, gdy czyjeś zwinne ręce pomogły mu wstać i pozbyły się denerwującej tkaniny. Oczom Cunninghama ukazała się niska dziewczyna o burzy kasztanowych włosów. Miała tonę makijażu na twarzy i była nad wyraz skąpo ubrana.
- Oj!- zapiszczała i naparła swoim niezwykle wyeksponowanym biustem na Christophera.- Nie ładnie tak się zakradać tylnym wejściem! Niegrzeczny chłopiec.- zamrugała do niego, a mężczyzna zamarł niczym sparaliżowany. 


Dziewczyna bezceremonialnie chwyciła go za rękę i pociągnęła w głąb budynku, aż trafili do dusznej sali wypełnionej po brzegi smrodem papierosów zmieszanym z słodkimi perfumami. Gdyby nie zabarwione na różowo światła, w pomieszczeniu było by zupełnie ciemno. Przy rozsianych stolikach siedzieli rozbawieni mężczyźni popijający mocne trunki. Skąpo ubrane kobiety zaś tańczyły na drewnianej scenie.
- Jestem Kate- dziewczyna wręcz uwiesiła się na Christopherze.- Za chwilę występuję, ale potem mam dużo wolnego czasu- zachichotała.- Wyglądasz na bogatego. 
- Ja... spóźnię się na... samolot...- wybełkotał.
Dziewczyna uśmiechnęła się, po czym chwyciła mężczyznę za kołnierz i pocałowała.
- Głuptasek. Tu w Four Roses zadbamy o ciebie.- Powiedziawszy to, Kate miękko odpłynęła w stronę sceny, Christopher zaś dogłębnie zniesmaczony postanowił znaleźć Doktor Lewis. Nie okazało się to zbyt trudne, nawet jak na dla niego. Rudowłosa siedziała w pierwszym pomieszczeniu. Wykończona mierzwiła starganą czuprynę. Cunningham niewiele myśląc kucną przy niej i nad wyraz niezdarnie pocałował.
Kiedy w końcu odkleił się od zupełnie zdezorientowanej kobiety. położył zmęczone ciało na brudnej podłodze i rozkoszując się słodkim smakiem, zamkną oczy.
- Teraz znacznie lepiej.

<Nigdy więcej pisania do 3 w nocy. Potem się człowiek rano dziwi skąd mu takie rzeczy do głowy przylazły. ;-;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz