środa, 27 stycznia 2016

od Christophera - CD Natashy

Lepka krew mozolnie wypływająca z wijących się ciał, spływała czule po ubraniu oraz jeszcze ciepłej skórze, by na koniec wymienić miękki pocałunek z betonową podłogą. Czuć było odległy zapach gryzącego dymy, niczym przy paleniu plastikowych śmieci, a powietrze zdawało się dosłownie drgać, doszczętnie wypełnione natrętnym dźwiękiem alarmów i ludzkimi krzykami.
W jednej chwili idealny porządek panujący przez ostatnie dni, zamienił się w okropny koszmar z którego nie sposób się obudzić.
Dwaj zamaskowani mężczyźni, powoli weszli do pomieszczenia trzymając kurczowo zastępce szefa OSWE na celowniku.
Takie sytuacje zupełnie Christophera przerastały. Właściwie to całe życie Cunninghama przerastało go co najmniej o dwie głowy, ale proszę, nie wchodźmy w szczegóły. Istotny jest jedynie fakt, że gdy mężczyzna ujrzał wymierzone weź pistolety, włosy zjeżyły mu się gwałtownie na karku.
- Ręce do góry i bez żadnych gwałtownych ruchów.- wrzasnął ostro jeden z napastników.
Christopher spojrzał ze zdziwioną miną na nieprzytomną kobietę, którą wcześniej udało mu się złapać. Doktor L... Lewiatan? Lewar? Lew? Nie mógł sobie za nic przypomnieć jej nazwiska.


Resztki tandetnej świadomości mężczyzny, niczym zakupionej na chińskim bazarku, zaczęły energicznie rozpracowywać sytuację, aż doszły do następujących wniosków:
Po pierwsze zamaskowani napastnicy muszą wiedzieć kim jest, gdyż inaczej strzeliliby nie owijając niczego w bawełnę.
Po drugie znajduje się w cholernie złej sytuacji.
A po trzecie i ostatnie, należy coś szybko zrobić, bo zaraz wyczerpią się zapasy racjonalnego myślenia.
- Głuchy jesteś czy jak? Kurwa patrz na mnie kiedy mówię.
Nagle myśli Christophera zaczęły się gwałtownie wić i wyrywać z jego objęć, po czym niczym niewidzialna mgiełka okryły głowę jednego z mężczyzn. Cunningham uniósł wzrok i uśmiechną się niewyraźnie. 
- Opowiedzieć wam dowcip? Picie kawy z cytryną zalecane jest... 
- Kurwa o czym ty pieprzysz?! Ręce do góry, albo...
- Albo co?- Christopher omiótł napastnika mętnym wzrokiem.- Zabijesz mnie?- zachichotał.- Prześmieszne. O patrz klaun po was jedzie i strzela z ukrycia!- w momencie gdy Cunningham skończył mówić, jeden z mężczyzn uniósł broń i nacisną spust. Kula przebiła na wylot mózg jego kolegi.
Christopher uśmiechną się. Nie potrafił ukryć satysfakcji z umieszczenia w pamięci napastnika fałszywego wspomnienia.
- Są jakieś nagrody specjalne?
Mężczyzna, który strzelił, ukląkł przy martwym towarzyszu i uderzył go pięścią.
- Jak mogłeś jej to zrobić?! Ona ci ufała! Wszyscy ci ufali! Podły zdrajca! Skurwiel...!
Ginąca resztka racjonalnego myślenia kazała Christopherowi wynosić się stąd nim zamanipulowany człowiek zorientuje się co jest grane, 
Cunningham wziął więc rudowłosą kobietę na ręce i uderzając jej głową o framugę, wybiegł z pomieszczenia, pozostawiając wyjącego z bólu mężczyznę w obecności świeżych trupów.
________

Prawda jest taka, że już po dziesięciu minutach poza bazą, Christopher kompletnie stracił orientacje w terenie. Każda ciemna, zapyziała uliczka wyglądała tak samo; każde rozwidlenie dróg, każdy choćby i najmniejszy zakręt. Jakby tego było mało, zupełnie zapomniał dokąd właściwie idzie, co stało się w OSWE oraz kim jest kobieta, którą niesie. Wdać resztki racjonalnego myślenia zabrały ze sobą więcej niż powinny. Właściwie to nawet lepiej. Jeden wie, jakie okropieństwa z umysłem Pani Doktor, zrobiłby Christopher. W końcu uczestniczyła w śmierci tylu członków Oddziału.
Niespodziewanie mężczyzna stanął lekko osłupiały, po czym najdelikatniej jak potrafił, czyli potykając się o stary karton, położył rudowłosą na brudnej ziemi.
Sam zaś kucną koło małej norki zmutowanych białych myszek. Głaszcząc je po ufnych piszczkach zaszczepiał to dziwniejsze idee.
- Głusi słuchają. Niemowy opowiadają. Ślepi obserwują. Martwi żyją.- Christopher uśmiechną się mętnie.- Żywi nie istnieją...

<Wybacz tą framugę, brudną podłogę i Lewiatana. ;-; >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz