czwartek, 10 marca 2016

od Natashy - CD Christophera

Natasha siedziała na kozetce lekarskiej nieruchomo jak posąg, z pustym wzrokiem szarozielonych wbitym w przerażająco bladą ścianę gdzieś nad drzwiami. Lekarz w białym kitlu, dotychczas pochylający się nad nią w skupieniu, wyprostował się z ciężkim westchnieniem. Nerwowym ruchem, którego chyba nawet nie był do końca świadomy, poprawił okulary zsuwające mu się na sam czubek cienkiego, haczykowatego nosa, po czym wierzchem dłoni otarł lekko spocone czoło i odłożył zakrzywioną igłę i zakrwawiony wacik do metalowej nerki stojącej na jego biurku.
Doktor Lewis obserwowała kątem oka jak mężczyzna wrzuca silikonowe rękawiczki do kosza na śmieci i myje dłonie w zamontowanym po drugiej stronie gabinetu niewielkim zlewie. Była spięta, zdenerwowana i czujna, zupełnie jakby w szpitalu OSWE mogło spotkać ją coś złego. Bo w gruncie rzeczy kto wie co może się wydarzyć, bądź co bądź jeszcze nie tak dawno temu była świadkiem i ofiarą wtargnięcia ludzi DRK do głównej siedziby.
Nie skrzywiła się podczas zszywania rany na skroni, nie skrzywiła się podczas jej przecierania, choć piekło jak cholera, nie skrzywiła się gdy lekarz zaklejał szwy jałowym opatrunkiem ani kiedy łaskawie pozwolił jej wreszcie opuścić ten pogrążony w ciszy i przerażająco białych barwach gabinet śmierdzący jednorazowymi gumowymi rękawiczkami i środkami dezynfekującymi. Ani razu, nawet odrobinkę. Nie skrzywiła się kiedy szła przez dziwnie pusty korytarz, kiedy stara, klekocząca niepokojąco winda zawiozła ją na trzecie piętro budynku. Nie skrzywiła się nawet kiedy jej nowe buty - te zabrane którejś dziewczynie z szatni w klubie ze striptizem, które podmieniła na swoje ładne szpilki - zapiszczały na wyłożonej ciemnym linoleum podłodze kolejnego pustego korytarza, nagle przerywając wiszącą w powietrzu głuchą ciszę.
Skrzywiła się dopiero kiedy wślizgnąwszy się bezszelestnie do pokoju numer 223 spojrzała na Christophera po raz pierwszy od chwili przybycia do szpitala.
Był rozczochrany, czoło miał zroszone potem zupełnie jak tamten milczący lekarz, a parę cienkich, przezroczystych kabelków podłączonych do stojącej przy jego łóżku aparatury i kroplówki znikało pod cienką szpitalną kołdrą.
Natasha widywała go już wielokrotnie, ale nigdy w tak złym stanie.
Najciszej jak mogła przysunęła sobie stojące pod ścianą krzesło i zaszyła przy łóżku mężczyzny na dobre trzy godziny, patrząc. Po prostu patrzyła, cierpliwie czekając, aż zastępca jej szefów wreszcie otworzy oczy.
I doczekała się.
Christopher był wyraźnie skołowany i chyba nie do końca wiedział gdzie jest i co się wokół niego dzieje, co, jak zauważyła rudowłosa, wcale nie było niczym niezwykłym. Uśmiechnęła się pod nosem, zaskoczona faktem w jak dobry humor wprawiała ją myśl, że Cunninghamowi najwyraźniej jednak nic nie jest.
- Hej - odezwała się cicho, pochylając do przodu na swoim krześle i delikatnie ściskając jego dłoń. - Jak się czujesz? Nieźle oberwałeś.


<SO
FUCKING
CUTE>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz